Tytuł: Moralność Pani Dulskiej
Autor: G. Zapolska
Akt pierwszy rozpoczyna pojawienie się Dulskiej w salonie, urządzonym niegustownie, ale solidnie i dostatnio, jak przystało na solidną mieszczańską rodzinę. Sama Dulska, w brudnym szlafroku i papilotach, od samego rana wrzeszczy na wszystkich. Rodzina Dulskich: – mąż Felicja, syn Zbyszko i dwie córki – Hesia i Mela, a także służba, potulnie wypełnia wszystkie jej rozkazy. Widać, że nikt nie ma jedność siły, aby przeciwstawić się tej strasznej babie, choć wszyscy próbują się na swój sposób przeciw niej buntować. Zbyszko noce spędza w wesołym towarzystwie, Hesia poszukuje zakazanych przyjemności, Felicjan w ogóle się nie odzywa.
Codzienność Dulskich burzy wieść o ciąży służącej, Hanki (sprawcą jest Zbyszko). Reakcje na nią są różne: Zbyszko stwierdza, że ożeni się z Hanką, co rozśmiesza, ale i przeraża Hesię (taka bratowa to kompromitacja). Mela natomiast naiwnie wierzy, że Zbyszko i Hanka kochają się i proponuje im pomoc. Dulska jest bliska apopleksji – wobec uporu Zbyszka wzywa na pomoc sąsiadkę, Juliasiewiczową, która ma młodemu człowiekowi wyperswadować ten pomysł. Przy tej okazji wychodzi na jaw, że Dulska świetnie wiedziała, co się dzieje w domu, nie ostudziła jednak zapałów syna, ponieważ uznała, że mając dziewczynę w domu nie będzie się włóczył nocami. Poznawszy prawdę, Zbyszko tym bardziej upiera się przy ślubie ze służącą. Chce zrobić na złość matce, ale argumenty Juliasiewiczowej przekonują go do rezygnacji z podjętego zobowiązania, Hanka zaś przyjmuje pieniądze od Dulskiej i odchodzi. Główna bohaterka oddycha z ulgą – znów będzie można „zacząć żyć po bożemu”.
Zapolska opatrzyła „Moralność …” podtytułem „tragifarsa kołtuńska”. Kołtun to hipokryta, zakłamany i tępy typ, przekonany jednak o swojej uczciwości.
Taka właśnie jest Dulska – nieustannie wygłasza umoralniające maksymy (skromność – skarb dziewczęcia”), ale stosowanie się do nich uważa za konieczne o tyle, o ile widzą to ludzie z zewnątrz. Dewizą Dulskiej jest stwierdzenie: „na to człowiek ma cztery ściany, by w nich swoje brudy prać” – chodzi jej o to, by nie dać nikomu powodu do plotek. W domu może się zdarzyć wszystko, ale dopóki ludzie o tym nie mówią, nie ma powodu do zmartwienia.
Tragiczną wymowę ma końcowe zwycięstwo Dulskiej. Wszelkie próby buntu przeciw jej władzy okazują się nieskuteczne – kołtun tryumfuje, jego panowanie jest nienaruszalne. Tragiczna jest także sytuacja Meli: ta naiwna, ale dobra dziewczynka poznaje prawdziwe oblicze swojej rodziny, dostrzega jej całe zło. Postać Meli dowodzi także, że w starciu z dominującym kołtuństwem wszelki ludzkie odruchy z góry skazane są na przegraną.